Spisu treści:

Kobiece Szczęście
Kobiece Szczęście

Wideo: Kobiece Szczęście

Wideo: Kobiece Szczęście
Wideo: - SKRADZIONE SZCZĘŚCIE - 2014r. obycz. lektor PL. 2024, Może
Anonim

Opowieści wędkarskie

Prawdopodobnie po wysłuchaniu naszych gorących dyskusji z Aleksandrem Rykowem na temat przeszłości lub zbliżającej się wyprawy na ryby jego żona Irina zdecydowanie stwierdziła, że następnym razem na pewno pojedzie z nami. Na próżno Rykow udowadniał jej, że jest szczyt zimy i byłoby bardzo miło odwiedzić jej matkę, u której dawno nie byli. Lub ruszaj w drogę do daczy, aby zrzucić śnieg z dachu po wcześniejszych obfitych opadach śniegu.

Niestety, żadne „rozsądne” argumenty (co zrozumiałe, zdaniem jej męża) nie zadziałały na niej: stanowczo zamierzała wybrać się z nami na ryby w najbliższej przyszłości. I z jakiegoś powodu zamierzała łowić wyłącznie na jig. Wyszliśmy w następną sobotę.

Podczas gdy Irina zajmowała się pilnymi sprawami domowymi, szykując się, czas topniał, w wyniku czego przegapiliśmy poranny kęs. I dotarli do jeziora bliżej południa. Najwyraźniej ugryzienie było złe, dlatego większość wędkarzy zaczęła opuszczać miejsce połowów.

„Kobieta na wyprawie na ryby - bez powodzenia” - usłyszeliśmy za nami, mijając faceta w pomarańczowej kurtce. To prawda, udało mi się zauważyć, że nie miał ani jednej ryby. I dlatego na próżno winił za swoje niepowodzenie kobietę, czyli Irinę.

Odsuwając się nieco od większości wędkarzy, Rykov i ja wywierciliśmy kilka otworów i zaczęliśmy łowić ryby. Każdy, kto choć trochę zna się na łowieniu na jig, wie, że podstawą udanego łowienia na tę przynętę nie jest sam „kawałek żelaza”, ale właściwa zabawa nim, zdolna wabić ryby. Z tej okazji w jakiejś książce o wędkowaniu, w dziale o jiggerach, znalazłem bardzo wymowny nagłówek: „Ruch jest wszystkim!”.

Rykow dał żonie sprzęt, wyjaśnił i pokazał, jak założyć bloodworms na hak i operować jigiem. Ale jedno to wiedzieć, a co innego móc. Powiedziałbym nawet dokładniej - pragnienie. Irina najwyraźniej uważała za nudne i nużące naukę zabawy z dżigiem, więc usiadła na składanym krześle, odwróciła twarz w stronę słońca i od czasu do czasu zaczęła szarpać dżigiem.

Oczywiście nie miała ukąszeń. I na próżno Rykow próbował przekonać żonę, że gra w jig powinna być urozmaicona, należy wybrać pewien rytm oscylacji. Po prostu otarła się: „Zostaw mnie w spokoju. Odpoczywam . Interesując się sytuacją, podeszli również inni rybacy, ale Irina odpowiadała monosylabami każdemu, kto udzielił jej rady: „Odpoczywam!”. Nie powiem, że Rykov i ja odnieśliśmy duży sukces, ale mimo to złapaliśmy dobre ucho. Irina oczywiście nie miała nic.

Poszliśmy jeszcze dwa razy na ryby do tego jeziora, ale wynik naszego towarzysza był taki sam - zero. Niektórzy rybacy, patrząc na Irinę, która wygodnie siedziała na krześle, śmiali się otwarcie. Jednak nie na próżno mądrość ludowa mówi: „Kto się śmieje ostatni, śmieje się dobrze”. Tak właśnie stało się podczas naszej trzeciej wyprawy na ryby.

Irina „odpoczywa”, jak poprzednio, od czasu do czasu monotonnie ciągnęła za jig. Ale po chwili opcja „jak poprzednio” zmieniła się nagle: nagle zaczęła gryźć. A co za! Wzięła tylko płocie i wystarczyło, że Irina wykonała dwa lub trzy ruchy jigiem, gdy nastąpiło ugryzienie.

Szczęśliwa rybaczka została natychmiast otoczona przez tłum gapiów. Wymienili spojrzenia, ale nikt nie mógł zrozumieć, co się dzieje: dlaczego nikt nie ugryzł ani jednego ugryzienia, a tu szli jeden po drugim. Ta wyprawa rybna trwała nie dłużej niż pół godziny. Ale w tym czasie Irina złapała około trzech tuzinów całkiem przyzwoitych płoci.

Omawiając ten bezprecedensowy przypadek, Rykov i ja doszliśmy do chyba jedynego sensownego wytłumaczenia… Najwyraźniej właśnie taka monotonna zabawa jigiem była w tym momencie konieczna, aby wywołać czynne ugryzienie płoci. Mówiąc prościej: we właściwym momencie, odpowiednia gra jigowa. Stąd wynik.

To był ewidentnie odosobniony przypadek, ponieważ Irina nigdy nie odniosła większego sukcesu - ani z jigiem, ani z wędką spławikową. I mimowolnie przypominam sobie słowa z popularnego romansu: „Tylko raz w życiu jest spotkanie…” W naszym przypadku z płotką!

Zalecana: