Spisu treści:

A Dace Jest Dobrze Zrobione
A Dace Jest Dobrze Zrobione

Wideo: A Dace Jest Dobrze Zrobione

Wideo: A Dace Jest Dobrze Zrobione
Wideo: 33 SZOKUJĄCYCH TRIKÓW STOSOWANYCH W REKLAMACH ŻYWNOŚCI 2024, Może
Anonim

Opowieści wędkarskie

Wybierając się na wyprawę na ryby w Zatoce Wyborga, mój stały towarzysz Wadim i ja zawsze zatrzymujemy się u dozorcy sanatorium Fedotych. Zabijamy więc jednocześnie dwa „ptaki na jednym ogniu”: mamy zagwarantowane mieszkanie i łódź.

Podczas naszej następnej wizyty, kiedy wkładaliśmy sprzęt do łodzi, przygotowując się do wieczornego brania, mała łódka zacumowana obok nas przy chodniku. Wysiadł z niej mężczyzna w średnim wieku z klatką pełną ryb. Tutaj, na chodnikach, zaczął sortować połów: starannie zapakował dość dużą karaluchę i okonia do plecaka i wylał na trawę dość pogniecione jelenie i kilka małych karaluchów.

„Kto chce, może wziąć tę małą narybek” - zasugerował, patrząc od nas na rybaków z sanatorium, którzy zaskoczyli ich z kładki.

„Ale czy sam nie potrzebujesz tej ryby” - zapytał jeden z widzów.

- Czy to ryba? - uśmiechnął się mężczyzna i zarzucając plecak na plecy dodał: - To nie jest ryba, ale czyste nieporozumienie …

Nikt nie odpowiedział na jego propozycję, a on, nie oglądając się za siebie, udał się na stację. Ryba pozostała na brzegu. To prawda, kiedy późnym wieczorem wróciliśmy z łowienia ryb, nie było. Według Fedotycha połów dokonał miejscowy emeryt … za świnię. „Złapać Jelcowa to nakarmić świnie” - podsumował żartobliwie Wadim.

Kilka tygodni później spotkaliśmy innego rybaka, którego połów był również głównie jeleniem. Tego ranka Vadim i ja łowiliśmy ryby z tej samej kładki w sanatorium, gdy niedaleko od nas o brzeg uderzyła motorówka. Po wytłumieniu silnika facet w dresie przywiązał łódkę do słupa, zgarnął wodę i zabierając klatkę z rybami wyszedł na brzeg. Patrząc na haczyk, Vadim i ja spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni. I było dlaczego!

W klatce były nie tylko dace, ale skalibrowane, jakby dopasowane do siebie duże ryby. Naturalnie zaczęły się pytania: „Co i jak?” Facet okazał się dość towarzyski i chętnie dzielił się swoimi sekretami. I to właśnie powiedział. Łowi jelenie na muchę, wędkę bez ciężarka i spławika, na naturalne duże muchy i muchy. Długość linii wynosi od pięciu do sześciu metrów.

Wybierając miejsce w pobliżu przybrzeżnych krzewów lub drzew, z których wszystkie żywe stworzenia wpadają do wody, rzuca przynętę tak, aby została uniesiona przez prąd, aż linia rozciągnie się w linii prostej. Owad pływający w strumieniu niezmiennie przyciąga jelenie, które chwytają przynętę. Praktycznie nie ma zgromadzeń. Ponadto duża przynęta nie pozwala na brania małych ryb.

A jednak, według niego, najbardziej udane są łowienie małych koników polnych (siwej klaczki). To przynęta, którą biorą największe dłonie.

- Ryby te trzymają się głównie w głębokich odcinkach rzeki, w zaroślach - zakończył nasz rozmówca.

- I zrobić bez przynęty? - Nie mogłem się oprzeć.

- Przynęta jest oczywiście dobra, ale duże jelenie trzymają pojedynczo i dlatego nie ma sensu karmić wszystkich.

Od tego się rozstaliśmy. Wydawałoby się, że dwóch rybaków łowiło tę samą rybę - jelenie, ale co za uderzający wynik! Porzucona zmiana jednego i duża zmiana. Naturalnie pojawia się pytanie: dlaczego? Tak, ponieważ jeden wiedział, gdzie i na co łowić, a drugi nie.

„Okazuje się, że pies to dobry człowiek” - powtórzył w zamyśleniu Vadim, opiekując się wycofującym się rybakiem.

To prawda, muszę przyznać: Vadim i ja nigdy nie mieliśmy okazji złapać dużego jelenia, czyli tych bardzo dobrych ludzi …

Alexander Nosov

Zalecana: