Spisu treści:

Łapanie Liny
Łapanie Liny

Wideo: Łapanie Liny

Wideo: Łapanie Liny
Wideo: Najlepsza przynęta na lina 2024, Może
Anonim

Złap zielonego przystojniaka

Dla mnie znajomość (wówczas jeszcze zaoczna) z najciekawszą rybą - linem - miała miejsce w odległym bosonogim dzieciństwie. Teraz, kilkadziesiąt lat później, nie pamiętam dokładnie, gdzie dokładnie: ani w gazecie Pionerskaya Pravda, ani w magazynie Pioneer. Tam trafiłem na czterowierszową zagadkę: „Bądź przebiegły i ostrożny. A wtedy sukces jest możliwy. Zręcznie zarzuć wędkę. I złapie przynętę…”. Odpowiedź jest jasna - lin.

Oczywiście nie mogłem wtedy wiedzieć, że nie wszystko w tym czterowierszu odpowiada rzeczywistości. Na przykład lin w ogóle nie boi się łodzi. Możesz dosłownie zbliżyć się do zarośli traw, w których ta ryba lubi przebywać, i po oczyszczeniu łaty spokojnie rzucić dyszę.

A słowo „chwytać” raczej nie pasuje do tego wiersza. Ponieważ ta ryba jest melancholijna i bardzo niezdecydowana. Zbliżając się do przynęty zazwyczaj nie bierze jej od razu, ale ściska, lekko szarpie, zwleka, bierze ją do ust i od razu wypluwa, a czasem nawet się nią bawi. Jakby "rozmyślał": "brać czy nie brać?"

… Kilka lat później ponownie spotkałem tę rybę w opowiadaniu KG Paustovsky „Złota linia”. Autor napisał: „Ruben niósł lin. Ciężko zwisał z jego ramienia. Z liny kapała woda, a łuski lśniły równie olśniewająco jak złote kopuły dawnego klasztoru… Powoli przenosiliśmy lin przez całą wioskę. Staruszki wychyliły się z okien i spojrzały nam za siebie. Chłopcy biegli za nim”.

Po tych kolorowych liniach bardzo chciałem samemu poznać tę rybę, a co najważniejsze - spróbować ją złapać. Okazało się jednak, że od „chęci” do „złapania” jest dystans znaczący czas… A jednak moje marzenie się spełniło, ale bardzo, bardzo dawno temu.

Więc jaką rybą jest ten lin? Zacznijmy od tytułu. Oto, co nasz znany myśliwy i rybak STAksakow pisze o tym w książce „Uwagi o łowieniu ryb”: „Chociaż jego imię można wymówić od czasownika przylgnąć, ponieważ lin, pokryty lepkim śluzem, przylega do ręce, ale mocno wierzę, że nazwa pochodzi od czasownika szopa: na lin złapany nawet w wiadrze z wodą lub kubku, zwłaszcza jeśli jest dla niego ciasny, natychmiast się zrzuca, a duże, ciemne plamy znikną Ciało, a nawet wyjęte bezpośrednio z wody, ma dwulicowy kolor zrzucania. Bez wątpienia ludzie zauważyli tę osobliwość lina i nadali mu charakterystyczne imię."

Oprócz tej zdolności lina można łatwo odróżnić od innych ryb z rodziny karpiowatych po jego wyglądzie … Gruba, niezdarna ryba o niskim, niskim tułowiu, pokryta małymi łuskami i grubą warstwą śluzu, i coś w rodzaju odcięty ogon. Wszystkie płetwy są szaro-żółtawe i, w przeciwieństwie do innych karpiowatych, są zaokrąglone.

Usta są mięsiste, małe, aw rogach - wzdłuż krótkiej anteny. Oczy są małe, jaskrawoczerwone. Z reguły tył jest ciemny lub ciemnozielony, boki są jasnozielone ze złotym połyskiem, brzuch jest szarawy lub jasnożółty. Ale kolor liny w dużej mierze zależy od koloru dna, wody, roślinności, wśród której żyje.

Lin występuje w zatokach rzecznych, w kanałach o słabych prądach, w jeziorach, w opuszczonych kamieniołomach, starorzeczach i dużych stawach porośniętych trzciną, trzciną, turzycą i skrzypem. I nawet tam, gdzie nie ma nieprzekraczalnych zarośli, w tzw. „Oknach” wśród lilii wodnych.

Ale to właśnie zarośla roślin wodnych (a im grubsze - tym lepsze!) - ulubione miejsca zamieszkania linii. To wśród tych roślin powoli pływają w poszukiwaniu pożywienia. Dlatego nie bez powodu lin potocznie nazywany jest „spokojną wodą”.

Zwykle lin prowadzi samotny siedzący tryb życia. Zdolność do rozmnażania rozpoczyna się w 3-4 roku, przy długości ponad 20 centymetrów. Tarło następuje w czerwcu-lipcu, znacznie później niż wiele ryb, przy temperaturze wody + 19 … + 20 stopni Celsjusza. Składa jaja na podwodnych częściach roślin. Pomimo wysokiej płodności (dorosła samica jest w stanie złożyć do 400 tys. Jaj), lin nie występuje wszędzie w zbiornikach wodnych północnego zachodu.

Prawdopodobnie głównymi przyczynami tego zjawiska są stale pogarszające się siedlisko oraz fakt, że w akwenach, w których lęgi się lin, jest zbyt wiele osób, które chcą się delektować jego późno złożonymi jajami i wyklutym z niego narybkiem.

Lin żywi się larwami owadów, robakami, skorupiakami, małymi mięczakami, które żeruje w mule dennym. Dlatego w jego żołądku jest dużo mułu. Doświadczeni rybacy twierdzą, że kopiąc w mule lin zdradza swoją pozycję, a na powierzchnię unoszą się łańcuchy pęcherzyków gazu. Jest to szczególnie widoczne wśród gęstych zarośli.

Ponieważ lin żyje w bardzo specyficznych warunkach, które bardzo utrudniają jego złowienie, mało jest chętnych (nazwijmy ich władcami) do łowienia tej ryby. Ponadto uciążliwy, przygnębiająco niewyraźny zgryz może wytrącić z równowagi nawet najbardziej cierpliwego wędkarza. Dlatego niewielu rybaków celowo łowi linę, najczęściej spotykają się przy przyłowu, czyli z innymi rybami (karp, leszcz, karaś).

Co i na co złapać lin

Rybę tę łowi się głównie na spławik i jig. Znacznie rzadziej - na osiołku. Ale najbardziej rozpowszechniona była oczywiście wędka spławikowa. I bez specjalnych dodatków. Tradycyjna wędka spławikowa z ślepym olinowaniem. Wędka dla niej powinna mieć co najmniej pięć metrów, umiarkowanie sztywna. Żyłka główna 0,3 mm, przypon 0,25 mm. Wskazane jest pomalowanie linii na jasnozielony, a smyczy na ciemnozielony. Haczyki - # 5-7.

Zwróć szczególną uwagę na pływak. Musi być bardzo czuły, bo specyficzne branie lina to swoista próba wytrzymałości i cierpliwości wędkarza. Aby to zrobić, musisz podnieść dwie kulki lub inny obciążnik, tak aby tylko jaskrawo zabarwiona końcówka wystawała z wody na załadowanym pływaku.

Do łapania lina używa się różnych przystawek: bloodworm, larwy, chruściki, chleb, płatki zbożowe, nasiona, rośliny strączkowe, ziarna zbóż (zwłaszcza kukurydza), plastry świeżej ryby, a nawet plasterki sera. Jednak prawdziwie królewskie „danie” dla linów, którego nigdy nie odmówi - obrana szyja rakowa. Zauważono, że robak łapie głównie małe liny. Chociaż, jak mówią, nie ma reguł bez wyjątku.

Nie ma zgody zarówno wędkarzy, jak i autorów publikacji na temat żyłek wędkarskich co do tego, gdzie powinna znajdować się przynęta, aby zmaksymalizować zainteresowanie ryby, prowokując ją do brania. Na przykład w książce „Wy wędkarze” zaleca się: „… Przynęta powinna leżeć na dnie - linka zawieszona na haczyku nie będzie się dotykać”. W piśmie Rybolov autor stwierdza coś przeciwnego: „Z własnego doświadczenia wiem, że lin rzadko gryzie od dołu. Pływając pod wodą w masce często obserwowałem jak żyłki najczęściej żerują w górnych warstwach wody. W wymarłym już magazynie „Wędkarstwo i hodowla ryb” zaproponowano pewien wariant środkowy: „Zaleca się trzymać dyszę 10-15 cm od dna”. Jednym słowem okazuje się, że łapią, jak mówią, kto po co idzie.

Podsumowując doświadczenia rybaków, radzę trzymać się tak prostej zasady: jeśli dno jest błotniste, przynęta powinna znajdować się nad nim. Jeśli dno jest twarde, przynęta może leżeć na nim.

Ale kiedy zamierzasz złapać żyłkę, powinieneś wiedzieć, że największe sukcesy przynosi łowienie w przynęty. W takim przypadku pożądane jest, aby przynęta była aromatyzowana. Musisz jednak umiejętnie karmić. W żadnym wypadku nie należy tego robić bezpośrednio podczas łowienia. Bo oprócz żyłki przynęta przyciągnie również inne ryby - karp, leszcz, karaś, krąp, które są dużo bardziej zwinne niż melancholijne, powolne linki i zawsze je wyprzedzają. Stąd wniosek: należy wcześniej nakarmić łowisko. Do przynęty można użyć drobno posiekanych robaków (aby nie czołgały się do mułu), różnych ciast, zbóż, ziaren gotowanych na parze.

Przyrządy linowe
Przyrządy linowe

W ostatnim czasie coraz bardziej rozpowszechnione jest łowienie żyłką na jig. Odpowiednie są różne przyrządy (patrz rys. 1). Co więcej, jego kształt nie jest decydujący, ponieważ sama przynęta jest dyszą, a jig faktycznie służy jako ciężarek. Optymalna waga najbardziej chwytliwych przynęt to 0,8-1,5 grama.

Ciężar właściwy przyrządów zależy od warunków łowienia. W miejscach silnie zarośniętych, a także pokrytych gęstą warstwą glonów, zaleca się stosowanie cięższych przyrządów.

Skinienie głową odgrywa istotną (jeśli nie decydującą!) Rolę w układaniu puzzli. To on decyduje o grze w przynętę i sygnalizuje branie. Najlepiej stosować kiwnięcia o długości co najmniej 150 milimetrów. Doświadczeni wędkarze (częściowo molnicy) twierdzą, że rytmiczne i płynne oscylacje są najbardziej skuteczne. Jedna z możliwych opcji wygląda następująco: bez gwałtownych ruchów przyrząd należy opuścić na dno. A gdy tylko go dotknie, musisz go podnieść o 5-10 centymetrów i delikatnie nim potrząsnąć. Czasami wystarczy 5-6 uderzeń, aby zwabić lina. Jeśli w ciągu minuty nie ma ugryzienia, musisz podnieść przyrząd i przesunąć go na bok.

Podczas łowienia linów na spławik lub przynęty z brzegu, jeśli nie ma naturalnych polan, konieczne jest oczyszczenie terenu z rozchodzących się promieniście „korytarzy” w zaroślach traw. Z łodzi warto łowić na skraju zarośli.

Opinie są różne co do tego, jaka pogoda jest najkorzystniejsza dla wędkowania linów. Większość wędkarzy uważa, że liny najlepiej ugryźć w ciepły, pochmurny dzień z mżącym deszczem. To prawda, że nie ma reguł bez wyjątku: czasami łapią liny w słoneczny dzień, w samym upale. I co jest zaskakujące: czasami większe niż w pochmurny dzień.

W pogoni za zielonym, przystojnym mężczyzną …

Umiejętność łowienia na żyłkę od czasów starożytnych uważana była za szczyt umiejętności wędkarskich. Bardzo, bardzo trudno jest zwabić dużą, ostrożną, tajemniczą „cichą wodę” na przynętę. I to pod warunkiem nieodzownym, aby miejsce połowu zostało prawidłowo określone, miejsce połowu zostało zwabione i użyty jest odpowiedni sprzęt.

Nawet pod lodem, gdy w ciszy śnieg zaczyna topnieć, a strumienie stopionej wody z brzegu bulgoczą do zbiorników, lin zaczyna się poruszać. I choć ryba ta należy do gatunków ciepłolubnych, to przy temperaturach wody do +6 stopni Celsjusza wykazuje aktywność paszową.

W tym czasie lin próbuje pozostać bliżej brzegu - woda tam szybciej się nagrzewa. Od tego momentu można go złowić, mimo że wśród wędkarzy uporczywe jest przysłowie: „Kwitnie bzu - lin bierze”.

Powiedzmy, że znalazłeś odpowiednie miejsce, w którym liny mogą stać, nakarm go 2-3 dni przed łowieniem, a teraz, rzucając przynętę, czekasz na branie ze zrozumiałego podniecenia. I wreszcie stało się … To decydujący moment: ugryzienie przez lina jest oryginalne i całkowicie nieprzewidywalne, dlatego spóźnienie lub pośpiech z hakiem prawie zawsze prowadzi do wyłowienia ryby!

Cienka linia z reguły raz lub dwa pociąga dyszę i ciągnie ją w dół lub w bok. Tutaj nie powinieneś wahać się z zamiataniem. Inna sprawa to ugryzienie dużego lina. Ponieważ, szczerze mówiąc, nigdy nie złapałem dużej linki, ponownie odwołam się do S. T. Aksakova, który bardzo barwnie opisuje gryzienie i grę tej ryby w książce „Uwagi o przekąsce rybnej”:

… oni (linie)biorą to spokojnie i prawdziwie: w przeważającej części spławik, bez najmniejszego poruszenia, niezauważalnie dla oczu, unosi się z miejsca na bok, często nawet cofa się do brzegu - to lin; wziął haczyk z dyszą w ustach i cicho z nim wychodzi; chwytasz pręt, haczyk, a żądło haka przebija jakąś część jego miękkiej, ciasnej, jakby spuchniętej wewnątrz ust; lin opiera głowę w dół, unosi ogon do góry iw tej pozycji przesuwa się bardzo powoli po błotnistym dnie, a następnie, jeśli zaczniesz ciągnąć; w przeciwnym razie może leżeć jak kamień kilka razy w tym samym miejscu. Kiedy czujesz, że lin jest bardzo duży, nie musisz się spieszyć i ciągnąć zbyt mocno: możesz złamać hak, jeśli utkwił w kości łonowej jego ust i spadł do złamania; utrzymuj linkę lekko naprężoną i poczekaj, aż linka zdecyduje się iść;następnie zacznij jechać i jechać przez długi czas, ponieważ jest bardzo silny i szybko się nie męczy; uważaj na trawę: rzuci się teraz na nią, zaplącze się i będzie gotów przebywać tam przez kilka godzin. Następnie zrób to, co powinieneś zrobić z dużą rybą”.

Niemal wszyscy autorzy publikacji na temat tej ryby piszą, że lin może osiągnąć długość 60 cm i wagę 6-7,5 kg (najczęściej maksymalna waga to 7 kg). Uważam, że pierwotne źródło takiej właśnie liczby pochodzi z wielkiego wydania „Animal Life”. Cytuję dosłownie: „Lin osiąga długość 60 centymetrów i masę 7,5 kilograma”.

Nie jestem bardzo dużym liniowcem, dlatego nie zobowiązuję się ani do potwierdzania, ani zaprzeczania takim wymiarom żyłki. Dlatego proponuję powrócić do książki, o której wspominał już STAksakov „Uwagi o jedzeniu ryb”. Tak pisze o wielkości linek najbardziej autorytatywny rybak… „Trzeba powiedzieć, że nie do końca wierzę w duże rozmiary i wagę wielu ryb, o których mówią rybacy; tu na przykład lin: ilu z nich prześcignąłem w życiu, ilu widziałem wyłowionego przez innych lub złowionego innym sprzętem wędkarskim; jak mógłbym nie spotkać przynajmniej jednego, jeśli nie czternastu, to przynajmniej dziesięciu lub dwunastu funtów? Ośmiofuntowa linka, którą widziałem i ważyłem na stalowym, miała dwie czwarte długości z calem …”(Dla informacji: funt - 409,5 grama, ćwierć - 17,8 centymetra, cal - 4,45 centymetra).

Za pomocą prostych obliczeń ustalamy, że lin ważony przez Siergieja Timofiejewicza miał czterdzieści centymetrów długości i ważył 3 kilogramy 276 gramów. Należy pamiętać, że to było dawno temu, w przenośni rozważymy to nawet pod „carskim groszkiem” (lata życia Aksakowa 1791-1859) W tym czasie ryby (w tym żyłka) były „luzem”.”, a wędkarze nie byli ciemnością, jak teraz. Tak, a potem złapali nie tak wyrafinowany jak teraz, sprzęt.

Czy zatem w naszym skąpym czasie łowienia można złowić lin o wadze 7,5 kg? Nie sądzę. Na poparcie tego odniosę się do Ogólnorosyjskiego Towarzystwa Rybaków, które corocznie organizuje konkurs Rekord Ryby Roku. Są więc linie o wadze około dwóch kilogramów. I jeszcze jedno: nawet gdy pytałem zawodowych rybaków, którzy łowią ryby sieciami do przetwórni, nikt nie pamiętał o wadze ponad 2 kilogramy.

Dlatego zdecydowanie radzę swoim czytelnikom, wędkarzom, którzy zamierzają łowić na żyłkę, aby nie dawali sobie nawet złudnej nadziei na złowienie wielu lub przynajmniej jednej ważącej 7,5 kilograma. Złap przynajmniej dwa kilogramy i ciesz się, bo złapanych 4-5 lin to już wielki sukces. Mięso lina jest bardzo smaczne, w uchu bogate, dobre i smażone. Ma też wyjątkową przewagę nad innymi rybami: nie trzeba usuwać z niego grudkowatych łusek. Wypatroszyć, zmyć lepki śluz i wrzucić do kotła - łuski szybko rozpuszczą się we wrzącej wodzie.

Siedząc przy stole, ciesz się nie tylko daniem z lin, ale także wspomnieniem, że udało Ci się przechytrzyć tak ostrożną i raczej rzadką rybę.

Zalecana: