Jak Walczyłem Z Kretami Na Mojej Stronie
Jak Walczyłem Z Kretami Na Mojej Stronie

Wideo: Jak Walczyłem Z Kretami Na Mojej Stronie

Wideo: Jak Walczyłem Z Kretami Na Mojej Stronie
Wideo: Sposoby na nornice, krety, itp. 2024, Kwiecień
Anonim
pieprzyki
pieprzyki

Opowiadałem już w naszym magazynie o tym, jak mieszkańcy lata z pobliskiej ulicy w naszej wiosce pozbyli się kretów, pompując wodę do podziemnych przejść. Wspomniałem też od niechcenia, że najbliższe kretowiska (hałdy ziemi na powierzchni) znajdują się sto metrów od mojego miejsca. I wtedy to się stało …

W sierpniowy poranek zeszłego roku, kiedy otworzyłem bramę prowadzącą do stawu na łące, znalazłem tam trzy świeże kretowiska. Jeden na zewnątrz, pół metra od bramy, drugi bezpośrednio pod bramą, a trzeci przy ogromnym głazie za domem. Z dużym prawdopodobieństwem można było przypuszczać, że kret po spenetrowaniu terenu dotarł do głazu, spoczął na nim i zatrzymał się, gdyż innych kretowisk nie znalazłem. Porzucając wszelkie interesy, od razu przystąpiono do działań przeciwko intruzowi. Ze studni za domem poprowadziłem wężem do pierwszych trzech kretów. Ostrożnie oczyścił przejścia i zaczął pompować do nich wodę. Ukończyłem pierwszą i trzecią w trzy minuty. Ale pompowanie wody do drugiego kreta zajęło prawie jedenaście minut!

× Poradnik ogrodnika Szkółki roślinne Sklepy z towarami do domków letniskowych Pracownie projektowania krajobrazu

We wspomnianym już artykule na temat kretów wyraziłem pomysł, że można spróbować ręcznie wypełnić kanały kretów wodą.

W tym miejscu warto przypomnieć starożytnego greckiego filozofa Talesa, jednego z legendarnych członków „Siedmiu Mędrców”, który wykrzyknął: „Co jest łatwe?”. A on sam odpowiedział: „Doradzaj innym”. Ta zasada w pełni mnie dotyczy. Stojąc więc w praktyce w obliczu tego problemu musiałem przyznać, że pomyślałem, że pomyliłem się … Przecież gdyby pompa pompowała wodę do otworów przez jedenaście minut, to ile czasu i wysiłku zajęłoby, gdybym ją wniósł wiadra?

Następnie każdego ranka dokładnie oglądał witrynę. Przez pięć dni nie pojawiały się nowe kretowiska. „Cóż za wspaniały człowiek ze mnie, że tak szybko wypędziłem te przeklęte krety” - pochwaliłem siebie. Nie omieszkałem z radością poinformować o tym sąsiadów. Niestety. Nie bez powodu znane ukraińskie przysłowie mówi: „Nie mów skoku, dopóki nie przeskoczysz”. Szóstego dnia kret pojawił się trzy metry od warsztatu. Ponownie wyciągnąłem wąż ze studni. I w dwie minuty wypełnił podziemne przejście wodą do góry.

Następnego ranka kret pojawił się bezpośrednio pod drzwiami warsztatu. Ponieważ dostępna długość węża była niewystarczająca, należało go przedłużyć. Tym razem zajęło mi to mniej niż minutę. Przez cztery dni nie było świeżych kretowisk. Piątego dnia kolejny kopiec pojawił się za płotem na łące. A potem kret nie pokazał się przez cały tydzień. Przygotowałem się do ponownego świętowania zwycięstwa nad irytującą bestią. Ale kret lub krety po raz pierwszy pojawiły się po przeciwnej (zachodniej stronie miejsca) - pięć kretowisk naraz. Potem zauważyłem jeszcze trzy kretowiska po wschodniej stronie stanowiska. A potem ruszamy …

W najbardziej nieoczekiwanych miejscach pojawiały się kolejno kretowiska. A jesienią prawie cała piętnasto-akrowa działka pokryta była kretowiskami. To była prawdziwa inwazja kretów. Jak się okazało, krety zajmowały nie tylko moje, ale wszystkie pobliskie tereny. × Tablica ogłoszeń Kocięta na sprzedaż Szczeniaki na sprzedaż Konie na sprzedaż

Powszechnie wiadomo, że krety to zwierzęta owadożerne. Żywią się dżdżownicami, owadami i ich larwami. A w Wielkiej Encyklopedii Radzieckiej (3. wydanie) stwierdza się nawet: „… Aktywność glebotwórcza wszystkich kretów jest pożyteczna”. Może tak jest, ale jakoś bardzo czuję się nieswojo chodząc po obszarze odgarniętym przez krety, za każdym razem ryzykując popadnięcie w ich ruchy.

Prawie wszyscy moi sąsiedzi, jak mówią, poddali się, zdając sobie sprawę z daremności walki z tymi zwierzętami. Nie ja! W nieprzyjemnych chwilach mojego życia zawsze pamiętam trafne powiedzenie, choć nie pamiętam z której książki: „Walcz i nigdy się nie poddawaj!”. Dlatego na pewno będę nadal walczył z kretami. I to nie są tylko puste słowa, jest pod nimi jakaś podstawa. W listopadzie 2009 roku w Puszkinie do wagonu, którym jechałem, wsiadł mężczyzna w średnim wieku. Usiadł naprzeciwko mnie i zaczął przeglądać gazetę „24 godziny”. Otwierając gazetę, przeczytał interesujący go artykuł, ja po stronie, która mnie zwróciła, zwróciłem uwagę na tytuł innego artykułu.

Nie pamiętałem dokładnej nazwy, ale było coś bardzo podobnego do „Jak palić krety”. Po wymyśleniu zacząłem czytać … W artykule autor twierdził, że pozbył się pieprzyków pompując odkurzaczem (mniej więcej tak, jak odkurzaczem używa się do malowania) do ich podziemnych przejść śmierdzący dym ze spalonych kaloszy gumowych. Co więcej, według niego, krety wydostały się z ziemi nie tylko na jego terenie, ale nawet w stodole sąsiadów. Właśnie miałem poprosić mężczyznę o gazetę, aby dowiedzieć się więcej o tej metodzie walki z kretami. Jednak ku mojemu rozczarowaniu mężczyzna wyjechał w Pawłowsku.

Jak zrozumiałem z tego, co przeczytałem, odnoszący sukcesy mieszkaniec lata musiał ciężko pracować. Jak pisze: kalosze trzeba palić w zamkniętym pojemniku (łatwo sobie wyobrazić, jaki to smród!). Ponadto należy uważać, aby nie przepalić węża odkurzacza. I coś innego. Postaram się odszukać ten numer gazety, aby dokładnie zrozumieć opisywany sposób walki z kretami. Jeśli uzyskam pozytywny wynik, na pewno podzielę się swoim doświadczeniem z czytelnikami.

Zalecana: