Spisu treści:
Wideo: Smelt Pomoże
2024 Autor: Sebastian Paterson | [email protected]. Ostatnio zmodyfikowany: 2023-12-16 13:53
Opowieści wędkarskie
Ja i mój imiennik, krewny Aleksandra Rykowa, po raz kolejny przyjechaliśmy na wyprawę na ryby do małej wioski w Karelii, niedaleko miasta Lakhdenpohja. Nasz gospodarz, u którego zawsze zostajemy - miejscowy zatwardziały rybak i myśliwy Sazonych, po zwykłej uczcie i rozmowie o łowieniu, wydał nieoczekiwanie: „Jutro rano pójdziemy na powąchać, na donoki będzie dobra żywa przynęta. Połóżmy na noc donki: miętusy są zbyt chętne, by powąchać. Rykov i ja spojrzeliśmy na siebie: w końcu pachniał to niewyobrażalny mały narybek. Od razu przypomniałem sobie uwagę, którą kiedyś usłyszałem od doświadczonego rybaka: „Czy to ryba, która śmierdzi, czy jest w niej trochę ryby”.
Tymczasem Sazonych po chwili tajemniczo dodał: - „A może poza hutami złapiemy coś jeszcze”. Ponieważ nie miał zamiaru niczego wyjaśniać, Rykov i ja nie mieliśmy innego wyboru, jak tylko udać się do naszego zwykłego miejsca na nocleg - na strych na siano.
Sazonych wychował nas o wpół do piątej. - Już czas - powiedział. "Smelt czeka na nas."
Zjedz szybkie śniadanie - i idź. O dziwo, oprócz dwóch lekkich wędek spławikowych, Sazonych z jakiegoś powodu złapał spinning. "Sazonych, jak zamierzasz złapać zapach - łyżką czy woblerem?" - Żartowałem. „Do twistera” - brzmiała odpowiedź.
Pogoda była obrzydliwa. Wilgotna szara mgła spowijała wszystko dookoła zimną, lepką mżawką. Do molo, skąd łódka płynie nie więcej niż dziesięć minut. Podczas marszu pchali łódź, czerpali z niej wodę, położyli bieg, mgła wyraźnie się rozproszyła. Sazonych podjął się wiosłowania, Rykow usiadł na dziobie, ja dostałem karmę.
Czterdzieści minut energicznego wiosłowania - i znaleźliśmy się w przestronnej zatoce. Rzuciliśmy kotwicę blisko brzegu. Głębokość około metra. Tutaj Rykow i ja mieliśmy złapać żywą przynętę na spławikowe wędki. „Często tu pachnie, złap tylko go, wypuść resztę ryb” - polecił nam Sazonych.
Dziobał dobrze, ale na początku było kilka wytopów, głównie batalionów i okushki. Takie łowienie trwało około pół godziny, dopiero wtedy zaczęło się ogólne gryzienie zapachu. Najwyraźniej pojawiła się szkoła tej ryby. Łowiliśmy ryby, dopóki Sazonych nie powiedział: „Stop”. A kiedy podnieśli kotwicę, zwrócił się do mnie: „Wiosłuj do tej peleryny” i wskazał na wąską część wybrzeża, która wbiła się w zatokę jak klin. Do przylądka było dwieście metrów. Kiedy wiosłowałem, wyjaśnił: „Teraz jest czas, aby nakarmić pachnącego, a tam, gdzie pachnie, zawsze są tacy, którzy chcą z tego skorzystać. Tutaj spróbujemy je złapać."
Teraz stało się jasne, dlaczego wziął spinning. Zatrzymaliśmy się przy wysokiej ścianie o pałąku. Przygotowawszy wędkę do spinningu, Sazonych zbadał akwen i zwracając się do mnie, powiedział półgłosem: - Na mój rozkaz wiosłuj spokojnie po trawie. Przez około dwadzieścia minut było cicho i spokojnie. Ale potem pojawiły się lekkie uderzenia wokół krzywizny zielonej ściany. - Ten boleń bije zapach - powiedział Sazonych, rzucając okiem, gdzie wiosłować.
Gdy tylko wyszliśmy z zarośli, od razu zobaczyliśmy zmarszczki i rozpryski na powierzchni wody. Przyglądając się uważnie, Sazonych rzucił małym twisterem na lewo od miejsca, w którym właśnie nastąpił plusk. Raz, dwa, trzy - bez kęsów. Skuteczny był tylko dziesiąty lub jedenasty rzut: złowiono kilogramowego bolenia.
Potem znowu nastąpiła seria pustych rzutów. Zaledwie czterdzieści minut później trofeum rybaka ponownie stało się nieco większe niż pierwsze. I wtedy dziobał dość ciężki okoń. Niestety, wkrótce na wodzie nie było żadnych zmarszczek i gryzienie ustało. Najwyraźniej stado wytopów przeniosło się w inne miejsce, a drapieżniki podążyły za nim. Tak zakończyło się to niesamowite wędkowanie.
Rykow i ja próbowaliśmy łowić w ten sposób kilka razy, ale za każdym razem nam się nie udawało. Głównym problemem jest znalezienie ławicy pachnących lub innych małych ryb. Powierzchnia wody rzadko jest gładka, prawie zawsze falista. A nawet wśród małych fal absolutnie nie można zobaczyć zmarszczek pływających ryb. Wymaga to doświadczenia i umiejętności, a może i szczęścia, którego niestety nie mieliśmy. Stąd naturalny rezultat …
Alexander Nosov
Zalecana:
Odpowiednio Ułożony Kompost Na Miejscu Pomoże Zwiększyć żyzność Gleby I Zwiększyć Plony W Szklarniach I Rabatach Ogrodowych
Budowa stosów kompostu i tworzenie kompostu to główne zadanie ogrodnika, który nie tylko chce wyhodować obfite plony, ale także wnieść ogromny wkład w poprawę żyzności gleby na swoim kawałku ziemi. To dzięki sumiennym, pracowitym ogrodnikom ziemia staje się bardziej urodzajna
Odpowiednio Ułożony Kompost Na Miejscu Pomoże Ci Zwiększyć żyzność Gleby I Zwiększyć Plony W Szklarniach I Rabatach Ogrodowych (część 2)
Kompost ma jedną wadę - możliwa jest obecność nasion jednorocznych chwastów, które dostając się do ogrodu, kiełkują w ciągu tygodnia i rosną szybko, skokowo. Ale łatwo jest znaleźć na nich sprawiedliwość
Vitex Sacred Lub Drzewo Abrahama (Vitex Agnus-castus), Pomoże Przy Niepłodności I Nadwadze
Sacred Vitex lub drzewo Abrahama - w Twoim domu może pojawić się egzotyczna roślina leczniczaW całej swojej historii człowiek szukał lekarstwa, które może wyleczyć go ze wszystkich chorób i zapewnić mu młodość i długowieczność. Ta aspiracja nie
Smelt To Słynna Ryba Z Petersburga. Nawyki, Gdzie Złapać Pachniał, Jak Złapać Pachniał
Smelt można słusznie nazwać symbolem naszego miasta.Pachniało tak, jak jest. Oprócz walorów czysto gastronomicznych (a zapach jest bardzo smaczny smażony, gotowany i marynowany) ma bardzo piękny wygląd … Ma smukłe podłużne ciało, którego boki są pomalowane na srebrny kolor, tył jest szary, niebieskawo-zielony lub szaro-beżowy, brzuch biały, płetwy przezroczyste. Ta mała ryba ma dość
Smelt Race
Opuszczając Nivę w Szczerbakowie, wraz z moim krewnym Aleksandrem Rykowem ruszyliśmy po lodzie w kierunku Wysocka. Nasza droga leżała w Zatoce Pikhtovaya, do zwykłego miejsca do łapania zapachów. Musieliśmy przejść około trzech kilometrów. I chociaż by