Spisu treści:

Haczyk Kogoś Innego
Haczyk Kogoś Innego

Wideo: Haczyk Kogoś Innego

Wideo: Haczyk Kogoś Innego
Wideo: Jak zawiązać super mały haczyk 2024, Może
Anonim

Opowieści wędkarskie

Wieczorem, po obejrzeniu w telewizji prognozy pogody, która zapowiadała kolejną bezchmurną, spokojną pogodę z umiarkowanymi mrozami, postanowiłem rano wybrać się na ryby. Ledwie powiedziałem, niż zrobiłem, i pierwszym pociągiem dotarłem do jeziora na Przesmyku Karelskim. Ustawiwszy pięć dźwigarów w obiecujących miejscach, zaczął łowić na jig. Oczywiście nie zapominając o obserwowaniu od czasu do czasu flag sygnałowych dźwigarów.

Szczupak
Szczupak

Mormyszka dziobała przeciętnie. Były ryby zwyczajowe do łowienia zimą: złowiono małą (z palcem wielkości) okushka, płoć, batalion, a nawet jednego rotana. Ale bliżej południa ugryzienie zostało odcięte! Można przypuszczać, że ryba przestała brać, przewidując zmianę pogody. I rzeczywiście, wbrew przewidywaniom, wiał ostry północno-wschodni wiatr, niebo zasłonięte chmurami i padał deszcz ze śniegiem. Większość rybaków nie wahała się opuścić jeziora, które stało się tak niegościnne. Trzymałem się przez około godzinę, aż zamieniłem się w bałwana. Nie było sensu dalej łowić, więc wyruszyłem po dźwigary.

Zacząłem od najdalszego. Była pusta, podobnie jak dwie pozostałe. Ale czwartego zdarzyło się coś niesamowitego… Wyciągając żyłkę z wody, nagle w otworze ujrzałem mały okrągły kawałek piany. Linia na tej piance przeplata się z linią mojego dźwigara. Ponieważ kawałek styropianu nie przedostał się do otworu, musiałem bardzo cierpieć, przecinając go na kawałki nożem. Okazało się, że okrągły kawałek styropianu to znacznie zmniejszona kopia kubka do letniego łowienia na żywą przynętę, ale przerobiona specjalnie do łowienia zimą. Był to sprzęt znany wędkarzom - koło zherlitsa.

Uwolniwszy się od piany zacząłem wybierać żyłkę, a gdy się napięła, poczułem mocne szarpnięcie. Z drugiej strony była wyraźnie duża ryba. Ponieważ żyłka była rozciągnięta jak sznurek, to w obawie przed zerwaniem początkowo się poluzowała, a następnie stopniowo zaczęła ją do siebie ciągnąć. Muszę powiedzieć, że ryba rozpaczliwie stawiała opór: szarpnęła linkę w jednym lub drugim kierunku, a potem nagle zamarła, nie pozwalając sobie na drgnięcie. Walka trwała dwadzieścia minut. Wreszcie udało mi się doprowadzić do dziury zmęczoną ofiarę. Kiedy głowa wyłoniła się z wody, nawet sapnęłam ze zdziwienia: to był ogromny szczupak. Zaczepiając ją hakiem, jakoś wciągnąłem rybę do dziury i wrzuciłem ją na lód. Szczupak miał co najmniej dwa kilogramy. Dopiero potem, patrząc na tak nieoczekiwane trofeum, stopniowo zacząłem zdawać sobie sprawę, jakie miałem szczęście.

Najwyraźniej szczupak ukradł sprzęt ziejącemu wędkarzowi lub po prostu wyrwał mu go z rąk. Ale w jaki sposób koło Zherlitsa dostało się do wody: w końcu średnica koła jest zauważalnie większa niż średnica zwykłego otworu! Więc dziura była wystarczająco szeroka. Czym w takim razie było to ćwiczone? Kolejna tajemnica … Szczupak złapany na haczyku ciągnął sprzęt przez zbiornik, aż został przytłoczony na linii mojego dźwigara. Co ją powstrzymało. I wróciłem do domu z … czyimś haczykiem.

Zalecana: