Spisu treści:

Sandacz Dla Smakoszy. Miętus Z Nadzieniem
Sandacz Dla Smakoszy. Miętus Z Nadzieniem

Wideo: Sandacz Dla Smakoszy. Miętus Z Nadzieniem

Wideo: Sandacz Dla Smakoszy. Miętus Z Nadzieniem
Wideo: ŁOWIENIE na SPINNING w RZECE i NOCNE SANDACZE 2024, Może
Anonim

Opowieści wędkarskie

W siedmioosobowym towarzystwie łowiliśmy ryby w Zatoce Fińskiej, niedaleko Wysockiego. Pod wieczór, gdy dwaj nasi towarzysze ustawiali liny, przynętani przez małe karasie, Oleg i ja zaczęliśmy łowić wędkami na zupę rybną. Po wyczerpującym upale dnia dziobanie było złe. Siedzieliśmy ponad godzinę i złowiliśmy tylko kilkanaście okoni i płoci oraz małego miętusa. Muszę powiedzieć szczerze - wcale nie dużo.

Łapać
Łapać

Podczas gdy najstarszy z nas, Mikołaj i jego syn Aleksiej, czyścili rybę, pozostali siedzieli przy ogniu.

- Uwielbiam, gdy w uchu jest sandacz - powiedział rozmarzonym Vadim, patrząc na wesoło tańczące światła płomienia.

- Sandacz bardzo uszlachetnia ucho: nadaje mu delikatny, przyjemny smak - wspierał go Igor.

- Żebyś sam złapał sandacza! - Oleg nie mógł się oprzeć.

- Nie możesz nawet śnić … - uśmiechnął się Igor.

Nikołaj przerwał rozmowę. Po wypatroszeniu ryby, z której miała być gotowana zupa rybna, rozumował:

- Może nasi bracia nie wystarczą. Sasha - zwrócił się do mnie. Idź zobaczyć linie. Może już coś się wydarzyło. Potrzebuję jeszcze co najmniej jednej ryby … Wsiadłem do łodzi, znalazłem kołek, do którego przymocowano koniec najbliższej linki i zacząłem go wyciągać. Przeszedłem prawie wszystko, ale wszystko było puste. W końcu poczułem, że żyłka się skręca i zacząłem szybciej pracować rękami … A po kilku chwilach wyciągnąłem kilogramowy miętus. Ponieważ nie potrzeba było więcej do zupy rybnej, ponownie opuścił linkę do wody i pośpieszył z trofeum do ognia.

- No cóż - moi towarzysze wycedzili żartobliwie - Mógłbym przynieść coś innego: miętusa już mamy … Bylibyśmy na przykład gęsią!

Właśnie podniosłem ręce, mówią, są bogaci, więc są zadowoleni … Tymczasem, patrosząc miętusa, Nikołaj zwrócił się do nas i patrząc na Igora i Vadima, wykrzyknął:

- Cholera! Jesteście bardzo szczęśliwi … Słuchajcie, co było w łonie miętusa? - i pokazał trzy sandacze po piętnaście centymetrów każdy. Najwyraźniej drapieżnik niedawno je połknął, ponieważ były całkowicie nienaruszone.

- Zgodnie z rozkazem … - Oleg był zaskoczony. Chciałem zupę rybną z sandaczem, więc proszę, weź to … To niesamowite!

A kto odważy się twierdzić, że na łowieniu nie ma cudów? Są też takie, a historia o sandaczach jest tego wyraźnym potwierdzeniem.

Zalecana: