Wideo: Dodgy Pike - łowienie Szczupaków
2024 Autor: Sebastian Paterson | [email protected]. Ostatnio zmodyfikowany: 2023-12-16 13:53
Dzień, w którym Vadim i ja, mój stały towarzysz wędkowania, pojechaliśmy na Ładoga, okazał się słoneczny, ale zimny i bardzo wietrzny. Kiedy wyszliśmy na otwarty lód, od razu poczuliśmy, jak bardzo wydmuchuje. I chociaż zamierzaliśmy łowić wyłącznie na jigi i błystki, Vadim nagle zmienił zdanie i powiedział:
- Nie chcę zamarznąć, siedząc bez ruchu, złapię to za zamki błyskawiczne.
… Vadim i ja nigdy nie przekonywamy się nawzajem do zmiany zdania. Zawsze działamy zgodnie z zasadą: rób tak, jak zamierzałeś. Więc nic nie powiedziałem. Kiedy był zajęty żywymi rybami w przybrzeżnych trzcinach, wywierciłem kilka otworów wiertłem do lodu, w tym trzy dla Vadima. Kiedy wrócił, w jego wiadrze unosiło się kilkanaście i pół szczotek i okoni. Największy z nich miał nie więcej niż palec wskazujący. W tym czasie złapałem już pięty batalionów.
Vadim, oprócz mojego, wywiercił jeszcze cztery otwory, umieszczając je w odległości 50-60 metrów od siebie. Kiedy zabezpieczył następny słupek na tyczce i przeszedł do następnego dołka, ja, oglądając już ustawiony zestaw, zauważyłem, że na jednym z nich uniosła się flaga sygnałowa. Krzyknąłem:
- Vadim, patrz, gryź!
Rozejrzał się i podbiegł do tej kamizelki. Widziałem, jak zrobił zamiatanie i zacząłem szybko układać linię. A kiedy go wyciągnął, pokazał mi koniec: ryba złamała linkę razem z metalowym ołówkiem i trójnikiem.
Vadim przywiązał nową koszulkę do pozostałej linki, założył żywą przynętę i wrzucił ją do dziury. Po pewnym czasie na jednym z odległych otworów włączył się alarm. Vadim pospieszył tam i wyciągnął małą szczupak - trawę. Pół godziny później złowiono kolejnego szczupaka, nieco większego niż pierwszy. Na zherlitsa nie było innych ugryzień, a Vadim podszedł do mnie.
- Dołącz - zaprosiłem. - Mam małą rybkę, ale często się spotyka. I nie gryzie linii.
- Nie, ja … - nagle zamilkł w połowie zdania i rzucił się do dziury, na którą włączył się alarm. Dokładnie do tego, w którym zgubiła się smycz z koszulką. Niestety, historia się powtórzyła: za drugim razem ryba zerwała koszulkę i smycz.
Widząc, jak zdenerwowany był mój partner, doradziłem:
- Nic dziwnego, że mówią: Bóg kocha Trójcę. Załóż nową zherlitsę, może będziesz miał szczęście. Tylko tym razem nie zostawiaj jej, aby nie przegapić ugryzienia.
Chociaż niezbyt chętny, Vadim jednak zgodził się … Po zasadzeniu żywej przynęty usiadł na pudełku i pochylił się nad dziurą. Dwadzieścia, trzydzieści, czterdzieści minut - ani jednego kęsa.
W końcu Vadim nie mógł się oprzeć, wezwał mnie do siebie i uzasadnił:
- Ponieważ zaproponowałeś umieszczenie żerlicy w tej pechowej dziurze, usiądźmy na moim miejscu. Poczekaj, jak mówią, nad morzem na pogodę.
… Nie mam nic do zrobienia i zastąpiłem go. Wziął linkę do ręki i zamarł w czujnym oczekiwaniu. Czas mijał powoli, boleśnie i stopniowo traciłem czujność. Aby jakoś urozmaicić monotonię nieruchomego siedzenia, od czasu do czasu rozglądałem się dookoła i dlatego nie od razu czułem, że linka nagle lekko drgnęła. Było to raczej delikatne pociągnięcie.
Jednak złapałem się na czas i od razu się zaczepiłem. A potem poczuł, jak ryba wpada w głębiny. Trzymając dłonią szybko rozwijającą się z rynny linkę, czekałem, aż się rozwinie do końca. Potem zaczął powoli ciągnąć rybę do dziury. Szarpnęła jeszcze kilka razy, ale ja, utrzymując naprężoną linkę, w odpowiednim momencie dałem luz i na koniec przeciągnąłem szczupaka na lód co najmniej dwa kilogramy. Gdy tylko drapieżnik znalazł się na lodzie, zobaczyłem linę ze smyczą i koszulką po lewej stronie na krawędzi dolnej wargi.
Vadim przybył na czas i od razu zauważył tę koszulkę i patrząc na rybę, powiedział:
- Jeśli przyjmiemy, że to miejsce jest łowiskiem jednego szczupaka, to gdzie brakuje drugiej koszulki?
- Może został oderwany przez innego szczupaka, albo ten zdołał go wyrzucić przez skrzela. To się czasami zdarza. Lepiej zobacz, jak zręcznie przecięła linię. Nawiń go na ciele, a kiedy metalowa smycz się skończyła, łatwo ugryź linę nad nią.
- A ty, jak się okazuje, nie dałeś jej takiej szansy, bo szybko się zaczepiłeś - podsumował Vadim.
Pomyślałem, że bez względu na to, jak przebiegła i zaradna jest ryba, ktoś ją przechytrzy. A nasz przypadek jest tego wyraźnym potwierdzeniem.