Spisu treści:

Spotkanie Z Niezwykłymi Rybami - Zimowe Wędkowanie Z Rattanu
Spotkanie Z Niezwykłymi Rybami - Zimowe Wędkowanie Z Rattanu
Anonim

Opowieści wędkarskie

Kiedy mój stary dobry przyjaciel, myśliwy Kuźmicz, który przybył do miasta w interesach, zaprosił mnie i mojego stałego partnera wędkarskiego Vadima na połów babek na Torfowym Jeziorze, spojrzeliśmy na siebie w zdumieniu …

rotan
rotan

W końcu babki są mieszkańcami ciepłych mórz. Zdarzyło mi się złowić tę rybę w Tuapse, ale jak to się stało, że znalazła się tutaj, daleko na północy?

Najwyraźniej te same wątpliwości przezwyciężyły Vadima, bo patrząc z niedowierzaniem na Kuzmicha, przeciągnął się:

- Babki na Przesmyku Karelskim? To jest coś nowego…

- A właściwie - to zupełnie nowa, nieznana dotąd ryba - potwierdził myśliwy. I patrząc na nas przebiegle, zapytał:

- Więc jak zamierzasz łapać babki?

Vadim i ja zgodziliśmy się.

- Ja sam nie łowię zimą, ale przedstawię wam leśniczego z sąsiedniej wioski - zapalonego rybaka. Z nim pociągniesz byki - zakończył Kuźmicz.

… Kiedy wysiedliśmy z powozu, pojawił się przed nami ciężko powalony mężczyzna w średnim wieku. Nazywał się Siergiej. Po krótkim wprowadzeniu zasugerował:

- Jeśli nie jesteście bardzo zmęczeni, możemy dziś wybrać się nad jezioro. Zgadzamy się. I dlatego po napiciu się herbaty w Kuźmiczu przenieśliśmy się nad jezioro. Oprócz torby z akcesoriami wędkarskimi Siergiej zabrał ze sobą szpikulec do lodu i półtorometrowy kij, na końcu którego znajdował się mały haczyk.

Znałem to jezioro. Latem otaczały go takie bagna, że dotarcie do czystej wody było prawie niemożliwe. Dlatego nikt tam nie złowił ryb. To prawda, że zima jest teraz w pełnym rozkwicie, a zatem lód jest niezawodny. Ale musiałem zejść po kolana w śniegu.

- Rybacy z Petersburga, którzy przybywają nad jezioro w weekendy, nazywają tę rybę babką - wyjaśnił nasz przewodnik. - Według nich ryby z Jeziora Torfowego bardzo przypominają babki czarnomorskie. W rzeczywistości jest to rotan lub firebrand. Szlachetna ryba, mówię ci: przyjemnie ją złapać …

Jezioro było lekko wydłużonym owalem o długości pół kilometra i szerokości około trzystu metrów. Siergiej zatrzymał się około dziesięciu metrów od łagodnego brzegu, całkowicie porośniętego trawą. Postukał w lód szpikulcem, zrobił pięć znaków na lodzie i powiedział:

- Złapiemy tutaj.

I zaczął wbijać w lód szpikulcem. Vadim i ja użyliśmy śrub lodowych. Kiedy dziury były gotowe, Siergiej wbił w każdą z nich kij z haczykiem i obrócił go tam. Potem wyciągnął broń na lód wraz z wiązkami zeschłej zeszłorocznej trawy, która została owinięta wokół haka. W ten sposób wyczyściłem spód. Następnie wyjął pudełko z bardzo drobno posiekanym mięsem z kieszeni kożucha i wsypał dwie szczypty do wszystkich otworów. My z kolei dodaliśmy tam zgniecione ochotki. W ten sposób wszystkie dziury zostały nakarmione.

Widząc naszą niecierpliwość, Siergiej wyjaśnił:

- Poczekajmy około dziesięciu minut, aż zbiorą się byki, a wtedy złapiemy.

Tymi słowami wyjął z torby zimową wędkę z przynętą domowej roboty. Przygotowaliśmy własne wędki z markowymi jigami. Ja miałem „beczkę”, Vadim miał „mrówkę”.

- Zdecydowanie potrzebujemy sadzenia - powiedział Siergiej, a kiedy chcieliśmy zawiesić przynęty chruścików na haku, zatrzymał nas:

- To za dużo. Lokalne babki są niezawodnie zbierane na mięso. - I wręczył nam małe kostki wieprzowiny.

Następnie umieścił tę samą kostkę na haku i włożył przyrząd do dziury. Poszliśmy za jego przykładem i zaczęło się łowienie … Pierwszego rotana - nie więcej niż małym palcem - złapał Vadim.

Prawdopodobnie spóźnił się z uderzeniem, ponieważ ryby połknęły jig tak głęboko, że musiały go wyjąć z wnętrza rotanu za pomocą ekstraktora. Potem ukąszenia następowały jeden po drugim. Gdy tylko jeden z nas przestał gryźć, przeszliśmy do następnej dziury i kontynuowaliśmy wyciąganie rotanów. To prawda, wszystkie były jak selekcja: nie więcej niż 7-8 centymetrów. I zaledwie około godziny później Siergiej miał szczęście: złapał rotana znacznie większego niż inni - 10-12 centymetrów. W ciągu dwóch godzin złowiliśmy ponad sto ryb. Chociaż, muszę przyznać, w większości był to drobiazg, ale nadal fajny: dziobanie było doskonałe.

Zalecana: